Hasło „ROP” i… co dalej?
W najbliższym czasie przed gospodarką odpadami w Polsce pojawią się nowe, ambitne wyzwania. Z każdym rokiem ambicje decydentów są coraz bardziej rozbudowane, a głosy praktyków wzywające do opamiętania i zejścia na ziemię pozostają głosem wołającego na puszczy.
Zgodnie z ideowymi założeniami, zmierzamy w kierunku gospodarki obiegu zamkniętego (GOZ) oraz zero waste (ZW). Idea piękna i warta wsparcia. Jak to bywa jednak z ideami, nie zawsze możliwa w 100% do realizacji. Troszkę inaczej wygląda rzeczywistość, z którą każdy z nas spotyka się w marketach i w telewizyjnej reklamie.
Pojęciowa schizofrenia
Idea ZW mówi: „nie kupuj nic ponad niezbędne potrzeby”, a reklama mówi „Zamień swoją starą na nową”, cokolwiek by to sugerowało. Idea mówi: „Używaj do końca swoich i jej dni oraz naprawiaj do skutku”, a realia mówią „Zepsuje się tuż po gwarancji i nie opłaca się naprawiać, bo naprawa kosztuje więcej niż pół nowej”. Nasuwa się podstawowe pytanie: jak żyć w tej pojęciowej schizofrenii? Z odpowiedzią na te i inne trudne pytania śpieszy idea rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP). Wdraża ją enigmatycznymi, jak to dyrektywy mają w zwyczaju, zapisami art. 8a dyrektywy ramowej o odpadach. Zapis ten wymaga, aby producent odpowiadał za produkty nie tylko do zakończenia okresu gwarancji, najchętniej produkując krócej lub dłużej żyjące jednorazówki, ale także ponosił odpowiedzialność za odpady, jakimi stają się po okresie użytkowania jego produkty. Idea prosta, ale jej realizacja jest już znacznie bardziej skomplikowana.
0 komentarzy